Jesienna depresja...
Jesień czesze swe włosy
szczotką ze skorup kasztana,
jej łabędzia szyja
skryta w korze wierzby plączącej
niemo blaga o dotyk...
Spod firanki rzęs
pierwsze łzy płyną,
głośno uderzając o szyby samochodów...
Kolejna fiolka tabletek na sen
i cichy świst
tłumionego rewolweru...
Z białej poduszki nierealnych snów
sypią się pożółkłe liście i krew...
Pierwszy śnieg otula
jej nagie ciało i zabiera
do królestwa wiecznego snu
niespokojne myśli...
A na lśniącym asfalcie
narkoman na głodzie
bazgrze niezdarnie słowa
" tak umiera miłość..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.