Jestem
Jestem mężczyzną co łaknie krwi dziecka
Mieszkam w występku i tępej rozpuście
Wnikam do żyły jak igła zdradziecka
Sunę jak język po nagim biuście
Jestem skowytem dźwięczącym w pustce
Ukrytym w szafie dziecięcym potworem
Przez morza płynę w butelce po wódce
Przychodzę do ciebie wraz z nowotworem
Jestem robakiem drążącym padlinę
Okrywam się świeżo skrobanym płodem
Oddycham miasta trującą spaliną
Param się świata najstarszym zawodem
Jestem cierpieniem w szpitalnych murach
Siedzę z żebrakiem gdy marznie za
progiem
W świetlistym rydwanie szybuję na
chmurach
Od dziejów zarania jestem twym Bogiem
Komentarze (8)
Taki obsceniczny tekst nie świadczy dobrze o stanie
psychicznym jego autora. Może należałoby zasięgnąć
porady jakiegoś specjalisty..?
Okropny wiersz :( jestem zniesmaczona.
Moje również, obrzydliwe.
smutna zgadzam sie z Toba, wiersze maja cos zmienic,
wzbudzic, ale sa granice smaku, dzieci sie nie tyka w
ten sposob
Dla mnie wiersz ma bluźnierczy wydźwięk, takie jest
moje odczucie..
Myslę,że "jestem mężczyną co łaknie krwi"zdecydowanie
by już wystarczyło.
Przerażajacy jest Twój wiersz ale przez to
ciekawy."Wnikam do żyły jak igła zdradziecka"-mój
ulubiony wers.
wiesz co, wszystko git i rozumiem, kazdy moze, to co
chce, ale ta krew dziecka to jest czyms, czego nie
trawie i nie moge zniesc...to tak jak na marszu
Neozaistow w DE, tolerowac musze, ale gdyby nie bylo
konsekwencji wybilabym, jak pchly...