ju-ż
wydrzeć swoje stopy
ziemi choć nie tylko
po prostu odciąć sobie dopływ
świeżej gleby chwycić warkoczyk
niedoczesanej myśli samoistnie
wymknąć siłom grawitacji
kilka centymetrów nad poziomem moża
niekoniecznie trzeba zamykać oczy
przecież świadomie wyślizgujesz się
z węzełków rutyny dryfować
poza kieratem codziennych zdarzeń
miękko dłonią doczepiasz tuż w bok
niby strzęp papieru uwięziony w ogonie
latawca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.