już się nie boisz...
jakby ciągle duszona tym całym spokojem
na Twoich dłoniach składam cały żal
w mojej głowie wciąż nagle zmieniają się
nastroje
Przez moje słowa jakby przemawiał jeszcze
strach
Ty już nie boisz się kłamać i z mego życia
siebie kraść
Nie boisz się milknąć, gdy błagam, nie
przestawaj mówić do mnie
Nie niszcz mnie już więcej w sobie...
W swoich myślach ciągle czuję ostaniej
chwili naszej smak
Ile ja dałabym w zamian, by móc przeżyć ją
jeszcze raz
I zatrzymać każdą sekundę tego życia, które
tliło się w nas
I zapomnieć o przyszłości, która teraz jest
teraźniejszością
ona zmieniła cały we mnie świat
przestałeś być wiecznością
Już nie boisz się odchodzić, gdy proszę,
nie rób tego
Już nie boisz się prosić, gdy wiesz, że
chcesz czegoś
Ty już nie boisz się wcale
choć wiesz o tym doskonale
że ja właśnie ginę
gdy Ty w tym samym czasie rośniesz w
siłę
W mym umyśle jakby słowa się przetarły
Ja nie umiem już wyrazić
żadnych gestów ani myśli żadnych
To po prostu pustka we mnie przez Twe
ślady
Zostawiłeś na mej skórze swoje dłonie
gdy Ty wychodziłeś
one dotykały ciągle
Już nie boisz się ranić mnie tak ciężko,
jak tylko tego chcesz
Już nie boisz się myśleć o mnie całkiem
źle
Przez moje palce jakby właśnie uciekał
świat
Moje wszystkie pragnienia, emocje
zabił czas
Gdy przypomnę sobie każdy gest i każdą z
chwil
do mych oczu same napływają zimne łzy
To jakby zabić szczęście, zanim jeszcze
zapukało do mych drzwi
Juź nigdy
nigdy Tobie nie otworzę ich
choć chciałabym to zrobić
Ty już po prostu do mnie nie
przychodzisz
Nic już więcej nie da się tu zrobić
Już nie boisz się krzyczeć, kiedy ja nie
chcę nic słyszeć
Już nie boisz się spojrzeń, choć kiedyś
uciekałeś od nich
Już nie boisz się końca tej radości, bo on
właśnie już nastąpił...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.