Kabul III
Żyję jak rak pustelnik
w zimie
zapadam się w hotelowy spokój
znikam
gdybym tak skrył się pod burką
przestał być przeraźliwie obcy
no way
zakrzywiony paluch puka w okno
bakszysz, bakszysz!
Żyję jak rak pustelnik
w zimie
zapadam się w hotelowy spokój
znikam
gdybym tak skrył się pod burką
przestał być przeraźliwie obcy
no way
zakrzywiony paluch puka w okno
bakszysz, bakszysz!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.