Kalosze
Dla M
Dzień prawie dogasa październikowy,
za chwilę srebrny nów zaprosi do snów.
Jezioro zadrży znów tonem zbyt miarowym,
szat zbyt obcisłych dziś się pozbywa.
Jeszcze deszcze poszły za daleko
wiem, usłyszeć chciały dźwięki gitary.
Z powrotem muszą się wnet pośpieszyć,
zanim nie zmokną przybrzeżne szuwary.
I nocy zamknie się wieko.
Bo wszystko w życiu jest rzeczą główną,
jak drogą od której nie ma odwrotu.
I każdą wiedzę, niewiedzę też można
oswoić.
Przecież nie wiem, tylko boję się.
Od nowa i wciąż.
Na parapecie porzucona gałązka bzu,
jak wizytówka, byłam tu.
Ślad szminki na rękawie już dawno
zatarty,
obok ręcznik rzucony niedbale w kąt,
książka z rogiem zagiętym,
Jutro kalosze na drogę życiu kupię.
One hufce obłoków rozbiją w proch,
skrzydłami czerń zasłonią i uratują ją.
Odniosą zwycięstwo.
Miłość i śmierć to życia rzeczy główne,
jak dualizm duszy i ciała raną
zasklepioną,
nierozłączną i wieczną.
W moim jest jeszcze pamięć.
https://youtu.be/-F1D_X6hfmc
Komentarze (49)
nie wszystkie drogo są szare
nie wszystkie są smutne
bywa, że po nich stąpamy
bywa, że życie jest okrutne
smutno dziś u Ciebie Annno
zmuszasz do przemysleń...
moc uśmiechów zostawiam
bo widzę taką konieczność...
Piękny, refleksyjny wiersz.
Miło było się zatrzymać :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny wiersz prowadzący nas po drogach życia.
Prowokuje do zastanowienia się nad wędrówką. Udanego
popołudnia i wieczoru:)
Refleksyjny nad przemijaniem, nad tym co
nieuniknione...trochę smutny jak sam link, ale
dokładnie jest tak w życiu, nie zawsze świeci słońce.
Pozdrawiam barwami jesieni :)