W kaprysach stycznia
Styczeń od rana zaczął kaprysić.
Zdjął smukłym sosnom srebrne sukienki.
Jak w łzawym filmie sepią nasycił
biele. Ugrzęzły w brązach i czerni.
Z okien usunął piękne witraże.
Skradł szlify soplom, taflom zbił
lustra.
Straszą burawym, smutnym pejzażem.
Dzisiejsze plany utopił w pustkach.
Myśli ubrane w bezdenną próżnię.
Wiersz się nie pisze. Usnął nad ranem.
Może obudzi się trochę później.
Przywoła strofy niezapisane.
autor
magda*
Dodano: 2016-01-07 15:57:04
Ten wiersz przeczytano 1203 razy
Oddanych głosów: 15
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (18)
Ładnie.
Styczeń też może się zmienić.
Podobno do tej pory kaprysy były przypisane marcowi -
widać, że klimat się zmienia.
Ładny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie