Karuzela
Dostałeś własny, niepodzielny bilet.
Wsiadasz i jedziesz,
choć dokładnie nie wiesz,
czy windujesz w niebo,
czy fruniesz,
czy płyniesz,
czy kręcisz się w kółko,
czy pędzisz przed siebie.
A może tkwisz w miejscu, a wszystko
wiruje,
tylko ty bezradnie nogami przebierasz?
Widnokrąg się zmienia, biegną
krajobrazy,
obraca się ziemia i niebieska sfera,
neonowe światła śmigają przed tobą,
domy i kościoły spłaszczone od lotu,
gwałtownie opadasz, znowu się unosisz,
wokół ciebie inni tańczą do zawrotu.
Groźnie balansują luzackie dzieciaki,
nie rozróżniając co odjazd, co real,
bo jeszcze nie znają wartości
wejściówki,
że się nie załapią na następny seans.
Ślizgasz się po wizjach, doznaniach,
odbiciach,
z czasem cały obraz staje się ulotny,
jakąś niewymierną, wielobarwną wstęgą...
Zaskakuje szybkość i odruch wymiotny.
Choć mechanizm zwalnia, głowa nadal
krąży
i dziurawe plamy wiszą przed oczyma
i w duchu się modlisz , żeby podczas
zejścia
ktoś bliski za rękę mocno cię
przytrzymał.
Komentarze (67)
Alez piekna jazda z zyciowa prawda w puencie,
pozdrawiam
Obrazowo. A mi marzy się zejście we śnie. Miłej
soboty:)
https://www.youtube.com/watch?v=N5kqpQtfI2g
Wiem Anno to nie ta karuzela, ale...no właśnie.
Piękny i bardzo mądry wiersz... bo życie to właśnie
taka karuzela, pozdrawiam Aniu:)
Przemawia szczególnie ostatni wers ,,i w duchu się
modlisz , żeby podczas zejścia
ktoś bliski za rękę mocno cię przytrzymał.''
Też raczej unikam takich atrakcji. A opisałaś to
fantastycznie. pzdr
Piękny wiersz.
Miłego dnia, Anno.