klamka
usiadłaś na moim ramieniu i udajesz
papugę
kochanki są miej gadatliwe
huśtawka słów rozbuja Ziemię
w przestrzeni otwarta klatka
rozrzucam kolory
marzenia wyfrunęły zostały skrzydła
teraz kradniesz moje ciało
pytasz czy nadal czy pewno
nie nie pragnę
zadziobałaś wszystkie myśli
to nie fair jak obracasz się nago w stronę
słońca
a ja staję się bankrutem
w pustym portfelu o poranku
autor
marekg
Dodano: 2020-02-28 19:17:00
Ten wiersz przeczytano 581 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (9)
Bardzo dobry smutny wiersz...
ha ha! sorry, ale śmiech mi wezbrał się:) tak fajowo
zacząłeś z tą papugą, potem...zadziobaniem myśli i
koniec.A ten koniec - może: 'w pustym portfelu
poranka' - tak mi się czyta :)
"teraz kradniesz moje ciało" - faajne, bardzo fajne :)
Z goryczą, rozczarowaniem... W miłości nie powinno
być bankructw - mimo braku KNF ;) Pozdrawiam:)
Dylematy...
Skłaniasz do refleksji nad istotą naszego życia.
Pozdrawiam.
Marek
Dobry wiersz pozdrawiam
"Zabrałeś mi duszę, zabrałeś mi ciało, mało, mało..."
Tak mi się skojarzyło z piosenką Kory...
Dobry, życiowy i smutny wiersz.
Pozdrawiam.
Czyli peel jest gołodupiec
a miłość za pieniądze...
Spokojnego wieczoru:)
" mniej"