Klaps
Wracam
do korzeni walcząc
z pamięcia , która
zabija .
Mam 36 godzin , by
przetrwać żądzę
ciała i
zamoczyć nogi
w
Rio Diablo .
Jak kiepski
aktor
stoję
na scenie w masce
udając .
Siebie .
Na przystanku
Miłość
oko Obserwatora
dokonało cudu
obniżając
cenę
strachu .
Jakis niezły
złodziejaszek
ukradł
ostatnie zdanie
z
reklamy
życia ,
złamał siódmą
pieczęć
i
żąda
okupu .
Dwa ciche ,
jak
telegram ,
głosy
tłumią
klapsa
od
Boga .
Na
samym
dnie
świtu
siadam
przed
lustrem .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.