O kobietach
Z przepaści czasu wyłoniło sie życie,
Tam za ciemna skałą czyhała śmierć.
Spinowym ruchem z myślami mętnymi,
Przeleciało przez świat wypaczony. Szukając
odbicia w strumieniach deszczu,
Uderzyło!... straciło swój polot, piękno i
świeżość.
I dotarło do skały, która bramą śmierci się
zwała
I wstąpiło w gościny by kres zaznać życia.
Jesteś młody, a widzisz Je krócej niż ci
się wydaje,
Ukrywały twarze.
Roztargniony, w myśli labirynt się
oddajesz,
Częścią życia są w uczuć wymiarze.
Czujesz ciepło rozpalonych słońc,
Gwiazd kobiecych ironii,
Kwietnych ogrodów unoszą woń,
Obłoki tęczowe okalają skroń.
Stajesz przy Niej, tron delikatności,
Dywanem prostych uniesień kroczysz.
Widzisz królestwo, podziwiasz bez
zazdrości,
Bez kłamstw raj stworzysz.
Usiądź obok Królowej, chwyć za dłoń,
Poczuj bicie serca, upływ lawy życia.
Od niewierności Ja chroń,
bo tak trudny jest chłód kłamstwa do
ukrycia.
Ranić-hasło prostaków elementarza,
Otwórz psalmów księgę i ucz się zachowań
wykwintności,
Sprowadź anielskich świadków do ołtarza,
Uwolnij się, rozstaw życia kości.
Niech szelest liści zagłusza twoje
wątpliwości
W ogromie błękitu szukaj czułości.
Otwórz ramiona na czas wszelki,
I czekaj spragniony wschodniego wiatru,
Doczekawszy, leć jak Ikar w chmur kręgi,
Pielęgnuj, chroń barw skrzydeł od
piasku.
Twórz wam poezję radości
Uwolnij z czasu potrzasku.
A kiedy zrozumiesz przesłanie miłości
Powiedz Jej o tym o słońca brzasku.

Robert Pszech

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.