Kochanek na emeryturze
Nie zdążyłeś z wypowiedzią
Gdy oberwałeś w policzek
Siarczyście
Plask
I rumieniec
Jak u dziewczątka
Zachichotałam triumfalnie
Tak ci do twarzy z tym
Dzikim kwiatem
A twoje oczy takie suche
Bezobjawowo chorujesz
Na mnie
Na myśli
Na głuszę nocną
I tyle w tym poematu,
Ile w wyrwanym zębie
Piękna i czułości
Bo jesteś ropiejącym światem
Posłusznym błaznem
Nadgniłym owocem
W upale słońca butwiejesz
W pamięci dziury
W kieszeniach pustki
I tyle w tym poezji
Ile w mojej
Zazdrosnej złości
Miłości do takiego
Ostu jak Ty.
Komentarze (1)
przeczytałem wszystkie:)i są naprawdę dobre......i
inne...:)