konwalie...
dla KaMiLkA...mojego boya :)
Teraz ja... i maj...
te chwile...ciepłe i miłe...
to słońce...złociste i gorące...
ten powiew wiaterku... na moim
sweterku...
ta woń kwieista... wręcz promienista...
ahh...
Stąpając po lesie, gdzie wiatr mnie
poniesie
wdycham wciąż zapach konwalii...
Kolorów tysiące, a wszystkie mieniące
i biały kolor konwalii...
kształty przedziwne, a wszytsko tak inne
dzwonią dzwoneczki konwalii...
I nie wiem czemu wciąż sercu memu
tak bliskie są leśne konwalie...
Choć przepiękny każdy kwiat...
To ten jeden w oko wpad...
ahh...
Tak drobne, tak delikatne, jak żadne
inne...
zrywam powoli, z precyzją
zanoszę do domu
wstawiam do wazonu
i rozkoszuję się ich widokiem i zapachem
Teraz już wiem czemu są mi tak
bliskie...
One są odzwierciedleniem mojej duszy...
jak i w zapachu...
tak i w wyglądzie
Są takie jak moje wnętrze...
zrozumie to tylko ten...
Kto sam jest podobny do...konwalii...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.