Koszmar przeszłości...
Milkniesz, najdroższy, Milkniesz, powoli, a ja tak bardzo Cię potrzebuje...
"Wymiana spojrzeń i myśli krwawe…
Czy Ty tamto wziąłeś,
jako zabawę?
Schowane myśli,
głęboko w sercu…
Czy wiesz,
co czuję-przez jednego z morderców?
Widzisz ból,
jak mnie rozwala…
Czy nie pomożesz?
Będziesz, tylko z dala…
Nie mówię nic,
zamykam się w sobie…
Już nic ode mnie się więcej nie dowiesz!
Samotna dusza,
w czterech ścianach woła…
Lecz nikt,
już nigdy usłyszeć jej nie zdoła?
Zasłoniliście uszy,
kiedy ja was potrzebuję…
Powiem wam tylko krótkie
„dziękuję”.
Kładę się spać,
może przetrwam tę noc,
bez strachu, bez bólu…
Może wtedy Twa obojętność w końcu we mnie
minie,
I już nie poddasz mnie więcej
kpinie?…
Zamykam oczy, śnię…
A w śnie znów tracę Cię…
Ja nie mam siły już,
wszystek jej zabrałeś.
Lecz w snu ostatnich tchnieniach, krzyczę
byś został…
Ze łzami Cię proszę,
bo tęsknie do Ciebie i w sercu Cię
noszę…
Nie odchodź ode mnie, zostań,
blisko…
Proszę Cię o to, nic więcej, to
wszystko…
Chcę abyś był Ty,
chcę być blisko,
mieć cudowne sny…
Koszmarów przeszłości,
przeto mam bez liku…
Że w sercu Twym,
jak w teatrze,
co dzień inna aktorka…
A ja zagubiona,
myśli chowam do wspomnień worka…
Jak na to patrzę,
te zdjęcie Twoje…
Przypominam sobie,
kiedy byliśmy oboje…
tamtego dnia, który był proroczy…
Którego oddałam Ci serce, bo przecież nie
miałam ja nigdy,
nic więcej…
Nie byłeś wtedy podzielony na „dwa
światy”…
Włosy bez żela,
Uśmiech cudowny,
nieśmiały, a jednak nieśmiałością
cudowny…
Radością tryskała,
Z Twych pięknych oczu…
To wszystko tkwi we mnie, taki właśnie
byłeś.
Lecz trochę czasu upłynęło i się
zmieniłeś…
Twe pierwsze „kocham”,
Twój pierwszy pocałunek…
Jedyne szczęście i jego wizerunek.
Pamiętasz to, jeszcze?
Szaleństwo we dwoje…
Ja, Twa pierwsza miłość i miłosne, w lesie
podboje…
Tysiące kwiatów na „Dzień
dobry”, w wazonie.
Pluskanie w jeziorze, udawanie „ktoś
tonie!”
Spacery przez łąkę,
podziwianie chmur…
Łapanie jaszczurek,
chodzenie w górę, gór…
Nocne żab rechoty…
Wspólne czułości, pieszczoty…
Twój wypadek,
Twój bark w dziurach od asfaltu…
Moje zmartwienie,
czuwanie przy Tobie…
To wszystko było na miarę teatru,
bez omijania najmniejszego z
faktów…"
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''' ''''''''''''''''''''''' ***************************** '''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''' ''''''''''''''''''''''' pozdrawiam wszystkich:) po prostu... --------IIIIIIII-------------------------------------- -------------- --------II------II------------IIII----IIIIIIIIIIIIIIII I-----@------ --------II-------II--------II------II--------II------- -------------- --------II--------II------II---------II------II------- ------II------ --------II--------II-----II-----------II-----II------- ------II------ --------II--------II------II---------II------II------- ------II------ --------II------II---------II-------II-------II------- ------II------ --------IIIIIII---------------IIII-----------II------- ------II------
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.