u kresu
Będąc niebytem w bytu zachwycie
wyłapuje z myśli powiewne wspomnienia
kiedyś najpiękniejszy:
śpiew - jej nocne szepty
obraz - głębokie oczy, gdy stawaliśmy się
jednym
smak - jej usta, tu kryją się owoce
najgłębszego morza
najczulszy dotyk, gdy tonęła w me
ramiona.
Ja przy Niej
najpiękniejszy, najmądrzejszy,
najsilniejszy, naj
Ona przy mnie...-tylko złudzeniem.
Teraz ja
rozdeptana mrówka
z raną kutą
na szczęście na wylot
niestety na zawsze
odznaczony
stopniem wyższym od człowieka
ograbiony z wiary miłości nadziei
ze zgwałconą ufnością
pozbawiony uczuć
pusty
już sama skorupka
niezdarnie nogami przebiera
idąc gdziekolwiek
byle przed siebie
bo za plecami głęboka przepaść
wodospad kłamstw, jeziora złudzeń
bagna nadziei, szlaki zgubnej miłości
zarośnięte ścieżki prawdy
prowadzące do źródła bólu
nad którym rośnie drzewo z czarnymi
liśćmi
które wiecznie jak myśli
szumią - kochałem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.