O krok od Światła
Noc bezgwiezdna jest
już rozwleczeniem
zniesionego jakoś dnia.
Kilka kroków od Luny
gorączka kopconej głowy.
A przez gardło nie chce
przejść mi pieśń tęczowa
ani żadna.
Czy przegapiłem znów
rzucony naprędce
srebrzysty most wiszący?!
Chciałbym jakoś Ciebie
zawrzeć w tych słowach.
Nie wiem, jak.
I kim tak do końca jesteś.
Pomruk wydaję cichy
jak wilk nad ranem
i kocur pod fotelem.
Źrenice wędrują w sobie same.
Pot i szept
i strumień wody
nie dają rady czyścić duszy.
Wyję w mroku
i spalam wspomnienia
kaskadowo.
Szkielet swój łamię, gdy mięknę
nad ucieczką własną
przed wszystkim donikąd.
Ale tylko ze swoim płomykiem.
Komentarze (1)
Nie zgub siebie i swojego światla.
Pozdrawiam serdecznie:)