Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

O królewiczu ... 4



Po chwili królewicz zauważył, że pojawił się kolejny powód do zmartwienia. Albowiem w bajkach i w życiu tak się często zdarza. Zbawczego brzegu pilnował rekin-ludojad, wysłannik Zydy. Zębiska ogromna ryba miała ostre jak brzytwy. Gdyby rekin dostrzegł ruch, natychmiast by zaatakował. Don ze strachu wstrzymał oddech. Któż by się nie bał, będąc w takiej sytuacji? Chłopak nie miał dokąd uciec, więc zaczął rozmyślać nad sposobem wyjścia z opresji. Co by tu zrobić? Jak sobie poradzić?
To właśnie jest odwaga - zmierzyć się z własnym strachem, prawda? I co wymyślił Don? Pomyślał, że najlepiej nie robić nic. Naprawdę! I takim sposobem przechytrzył czarownicę. Morze szumiało, fale falowały, a na ich grzbietach unosiły się wodorosty i kawałki drewna. A także Don, który leżał tak bezwładnie, że fale unosiły go raz w jedną, raz w drugą stronę. A jednak powoli zbliżał się do brzegu.
Już wiecie o co chodzi? Pływak pozwolił działać siłom natury. Dał nieść się falom, jak łódka dryfująca wraz z przypływami i odpływami morza. Czekał cierpliwie.
Rekinowi się wydawało, że Don to kawałek deski z rozbitego okrętu i wcale nie zwracał na niego uwagi. W końcu, znudzony oczekiwaniem, odpłynął. Wówczas królewicz zerwał się na nogi, szybko pokonał płyciznę i stanął na lądzie. W sercu czuł spokój. Czekało go nieznane, lecz pokonana przeszkoda wzmocniła jego wiarę we własne siły.
- Zwyciężę cię, zła czarownico! - krzyknął i podniósł głowę. Spojrzał prosto w słońce. - Zydo, słyszysz mnie? Nie spocznę, choćbym do końca życia musiał szukać na ciebie sposobu! - zawołał głośniej.
Po chwili zaczął wędrować wzdłuż brzegu, licząc na to, że spotka ludzi. Maszerował dziarskim krokiem, lecz w końcu zmęczył się wędrówką. Podszedł do pobliskiej skałki, żeby na niej usiąść i rozejrzał się wokoło. W pewnym momencie zauważył na piasku ślady. Zasmucił się, gdy rozpoznał odciski własnych stóp. Zrozumiał, że dotarł do tej samej plaży, na którą wyrzuciło go morze. Okazało się, że utknął na niewielkiej wysepce.
Na szczęście miał co jeść i co pić. Na palmach kokosowych dojrzewały dorodne orzechy, a strumyk płynący pomiędzy skałami, dostarczał nie tylko wody, ale i ryb. Na surowo nie były takie smaczne, jak te przygotowane przez kucharzy w pałacowej kuchni, ale można było nimi zapełnić burczący brzuch. Głodny człowiek nie grymasi przecież przy jedzeniu.
Zanim zapadł zmrok, królewicz zbudował z obłamanych gałęzi szałas, który służył mu za sypialnię. Nie było tak źle.

(to przedostatnia część - dziękuję czytającym za wytrwałość :))

autor

szadunka

Dodano: 2021-06-17 13:48:54
Ten wiersz przeczytano 3426 razy
Oddanych głosów: 17
Rodzaj Bajka Klimat Dramatyczny Tematyka Dla dzieci
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (18)

jastrz jastrz

Świetnie się czyta!
Już przewiduję, że po zjedzeniu surowej ryby królewicz
zachorował na anisakiozę.

JoViSkA JoViSkA

No...to teraz powinien być nagły zwrot akcji i
kulminacja, a potem długo i szczęśliwie żyli, miód i
mleko pili...itd...:))) z ciekawością czekam na
zakończenie...pozdrawiam szadunko :)

anna anna

czekam dalszych przygód (i bajkowego zakończenia)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »