O królu
Jak w bajkach powszechnie wiadomo,
żył król ze służbą, swą żoną,
królestwo miał wprawdzie ogromne,
lecz wiedli swe życie dość skromnie.
Gdy wieczór nadchodził w pałacu,
to służba się brała do pracy,
znosili kołdry, poduszki,
i pełne herbaty dzbanuszki.
Król do snu się układa,
a nic na siebie nie wkłada,
okropnie zimno jest w nocy,
cóż robić, gdzie szukać pomocy?
I w piecach ogromnych palili,
rąbali drzewo, dymili,
by były ciepłe grzejniki,
takie to były magiki.
Posmutniał król, służbę woła,
bo zmarzła mu noga goła,
wtem szewczyk Dratewka ma pomysł,
nie będzie już król spał w chłodzie.
Wziął z sobą aż cztery maszyny,
już niepotrzebne będą pierzyny,
i piękną kołderkę uszył,
aż król się przykrył po uszy.
I odtąd ciepło mu było,
i spało się przyjemnie, miło,
lecz kiedyś przyjechał czarodziej,
i dzień ukradł – to złodziej.
I ciemność w zamku nastała,
i obijała się służba cała,
na głowach guzy nosili,
to było nad króla siły.
Posmutniał król, zmarszczył czoło,
nie było nikomu wesoło,
bo jakże chodzić w ciemności,
i jak zapraszać mam gości?
Aż przybył z odległego miasta,
elektryk, co błyskał czymś jasno,
a on miał latarkę w swej ręce,
powiedział – już nie martw się królu
więcej.
Ucieszył się król z tej nowiny,
gdzie chodził, tam świecił, był miły,
lecz skończyła się zabawa cała,
bo się bateria mu wyczerpała.
I drapie się król po swej brodzie,
potrzebny mu będzie czarodziej,
elektryk był taki wspaniały,
że zamek okablował cały.
I tymi kablami prąd płynął,
i było jasno i miło,
i nikt nie rozbijał swej główki,
bo wszędzie świeciły żarówki.
Król malarzowi dał rozkaz,
by namalował mu obraz,
by wziął przeróżne pędzelki,
farby, mazaki i kredki.
Siadł król wygodnie w swym tronie,
kazał uśmiechać się żonie,
król do obrazu pozuje,
malarz artysta maluje.
Na głowie królewska korona,
przy boku córka i żona,
lecz przecie korony nie widać,
bo zasłoniła ją królewska grzywa.
Bo król miał za długie włosy,
i chadzał czasami bosy,
by nie podeptać swych włosów,
lecz znalazł się i na to sposób.
Przyjechał z dalekiego kraju,
pan fryzjer w miesiącu maju,
i wziął w swe ręce nożyczki,
by włosy królowi przystrzyc.
Rach ciach ciach, ciął włosy dokładnie,
by król wyglądał ładnie,
by było widać mu czoło,
by król miał minę wesołą.

aramasamhary

Komentarze (1)
Witam :)
mily wierszyk:)
taki delikatny mnie się podoba to co piszesz
a co Nas nie zabije to Nas wzmocni:)