Kulinarna bajka o sztuce
Pewna kura w wiejskim chórze
zamieszanie robi duże,
utrzymując z przekonaniem,
że do nut zamiłowanie
otrzymała wprost od taty.
Tata - geniusz swój dziobaty
prezentował co dzień rano,
pieśnią na wsi dobrze znaną
"kukuryku na kominie".
Irytując gospodynię,
śpiewał głośno i radośnie,
póki go nie zjedli goście.
Kura swego głosu pewna
paradując jak królewna,
pióra stroszy, pierś nadyma:
- Drób dla jaj się zwykle trzyma,
dla mnie inne przeznaczenie
ma gospodarz. Ja na scenie
będę śpiewać, popularna
niczym sama Ewa Farna.
W swojej ptasiej naiwności
przeoczyła rankiem gości.
Zakończyła życie głupie
jako porcja mięsa w zupie.
Sztuka różne ma postacie,
czy po mamie, czy po tacie,
w każdym razie gospodyni,
większą sztukę widzi w świni.
Komentarze (29)
+ ;)
Tak się objadłam przy ,, ja nie chciałam" a teraz
kurkę serwujesz, prawie w buraczkach jak Brzechwy
kaczka:))))))))) Z uśmiechem:)
Irek,skomentuję jednym słówkiem - rozkosznie.Miłego
wieczoru.
PS
Dzięki za Twoje komentarze.Czuję w nich podobną
wrażliwość i bratnią duszę.
wzorowo ujęta ironia i zgrabnie
Zabawna satyra, jak zwykle moje uznanie... Pozdrawiam
:)
Ciekawy wiersz, skłania do zadumy. Pozdrawiam.
Świetna ironia.Pozdrawiam serdecznie:)
Dobra satyra...fakt że większa jest świnia, ale wolę
kurczaki, bo apetyt mam taki...na drób:)
Świetny wierszyk przeczytany z uśmiechem na twarzy.
Pozdrawiam.
Świetna ironia.
Świetny wiersz! Pełny dowcipu i dosłownie płynący
tekst :)
Pozdrawiam serdecznie :)
- no i podobnie było z innym ptakiem, mowa tu o
indyku, co to myślał o niedzieli... tak to bywa, gdy
piórka za bardzo się stroszy..
po- ZDRÓWKA
no i tak zginęły w zupie, pozdrawiam
Bardzo dowcipny i zgrabny wiersz z trafnym wnioskiem
na końcu;-) Fajnie się czyta!
Super:)
Pozdrawiam:)