W kurniku
Pewnego razu,
tuż przed świętami,
kury zebrały się,
z pretensjami.
Gospodarz zamknął,
kurnik na kłódkę,
poszedł do knajpy,
na małą wódkę.
Wiedział, iż kura,
jak siądzie w grzędzie,
to zaraz zaśnie,
no i spać będzie.
Lecz się pomylił,
w własnej ocenie,
bo rozgorzało,
już zgromadzenie.
Jedna przez drugą,
zaczęły gdakać,
nad dolą kurzą,
że siąść i płakać.
A jak nadejdą,
wiosenne święta,
wówczas ich życie,
zły los opęta.
Ludzie je tuczą,
dla pysznych udek,
też konsumpcyjnych,
niskich pobudek.
Lub zachwycają,
bielutkim jajem,
które barwione,
cackiem się staje.
Kto zechce bronić,
kurzego stadła,
kiedy ich krzywda,
tak dopadła.
Ekolog walczy,
o każde zwierzę,
czemu za kury,
nikt się nie bierze.
Aż nie wytrzymał,
kogut złorzeczeń,
nad kurza grzędą,
to on miał pieczę.
Spałem spokojnie,
lecz drogie kury,
gdaczecie dużo,
choć same bzdury.
Muszę przypomnieć,
co dobrze wiecie,
wy, jako pokarm,
tylko żyjecie.
Próżne, więc żale,
rozpacz, i płacze,
takie jest życie,
a nie inaczej.
Radzę, więc grzecznie,
usiąść na grzędzie,
inaczej, bowiem,
to już nie będzie.
Gospodarz właśnie,
z knajpy powrócił,
przepitym wzrokiem,
na kurnik rzucił.
I tak pomyślał,
póki ja żyję,
święta świętami,
kur nie zabiję.
Bo są mi bliskie,
choć dużo gdaczą,
a konsumenci,
słabość wybaczą.
Komentarze (4)
Ani to i Ani tamto :):):) +
wesoły wierszyk
super, jutro jak jajka to moje a jak udka to tylko
ANI!
Świetna sprawa/ nie zabijaj!
Pozdrawiam świątecznie- rosołu nie będzie, bo kura na
grzedzie:)
Podoba mi się.