Kwiecień
Szare niebo jak moje oczy
Leniwie cieknie deszcz za oknem
Mokną na wpół uśpione drzewa
Okryte mgiełką wczesnowiosennych pączków
Ledwo zielona trawa ziewa
Jakby bardzo się nudziła
Białe i żółte krokusy rosną
Chyba już tylko z przyzwyczajenia
Nagle niebo staje się jak ołów
Wiatr szarpie jakby z nienawiścią
Drzewa chylą się ku ziemi
Tak jak ludzie w tańcu z pieśnią
Grube kule biją z nieba
Niszczą białe przebiśniegi
Na sześć sekund skuły lodem
Nudno ziewającą trawę
Potem znowu cisza rządzi
Chmury w dal gdzieś uleciały
Słońce lśni w mokrych liściach
Chrząszcz wygrzebał się z pod trawy.
Kwiecień plecień bo przeplata- trochę zimy,trochę lata.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.