Kwitnący dąb
Już poza służbą, poza pracą na etacie
Świat oczyma emeryta widzę inaczej
Życie moje, to radości zachwyty
Noce i dnie całe w marzeniach
Płyną dni wartko, w oczach blask ukryty
Przeżytych lat tyle, ile kamyczków
strumienia
Nad strumyczkiem przywołuję miłość moją
Za nią od lat tęsknię jakby za mirażem
Była wyspą miłości, młodzieńczą ostoją
Słowa mojej przysięgi składałem na ołtarze
Dziś powróciłaś obyś trwać mogła dłużej
Miłość moja z za ekranu monitora woła
Chcę byś trwała, by nikt jej nie zburzył
Nasza przystań, to pisane najpiękniejsze
słowa
Świetlana nadziejo, w obrazach nasze
twarze
Doświadczeń wiele za sobą i życiowych burzy
Wciąż zapatrzony w przyszłość, rzucam
kotwice
Nasza łódka przycupnęła w porcie, na cale
życie
Po brzeg piaszczysty, gdzie pragniemy
trwać
Echo woła śpiewnie, przywołując mnie
-młodzieńcze
Idźcie razem dalej, przeszkody łokciami
roztrącaj
Dąb twój nie zakwitnie, kwiaty owszem, to
wasze życie
Autor: slonzok- knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (3)
Milosc uskrzydla, nie liczy lat.Wiersz, bardzo mi sie
podoba. Pozdrawiam cieplo.
pięknie o miłości dojrzałej -wzruszyłam się -
pozdrawiam serdecznie:)
Ciepło, optymistycznie. Pięknie, gdy człowiek po
przepracowanym życiu, z bagażem doświadczeń tryska tak
młodzieńczą energią i chęcią doznawania
nowego,spełniania marzeń.Gratuluję!