ŁANY ŻYCIA
Jak pory roku w życiu,
tak ziemię ukochałem.
Rozległym łanom zboża,
im serce swe oddałem.
A każdy skrawek roli,
pieściłem jak dziewicę.
Ten zapach - zapach ziemi,
to całe moje życie.
Jesienią pachnie sadem
a wiosną jak dziewanna.
Latem zaś dojrzałością ,
bo zimą jak ta sanna.
Za pługiem skiba świeci
i mieni się barwami.
Jak różdżką czarodziejską,
obnaża się przed nami.
A wtedy czas jest siewu,
dorodnym ziarnem płodzisz .
Tak ona ci się wdzięczy ,
gdy żniw już czas nadchodzi.
Rozległe pola chleba,
czarują ach kłosami.
Przy wietrze kołysane,
jak kibić wraz z biodrami.
I plon gdy już zebrany,
to ziemia odpoczywa.
Bo znów swym rytuałem ,
na nowo ją odkrywam.
A kiedy przyjdzie pora ,
utuli cię jak dziecię .
Rozkruszy twoją marność
i znów się odnajdziecie .
Komentarze (5)
Ładny wiersz!
Refleksyjny.
Pozdrawiam serdecznie
Ładny wiersz z głeboką, życiową refleksją.
Pozdrawiam
Marek
czuć miłość do ziemi- rodzicielki.
Trochę zastanawiają mnie odstępy międzyzdaniowe.
A wiersz ciekawy.
Bardzo ładne, melancholijne wersy, z podobaniem
czytałem, pozdrawiam serdecznie.