las
stoi dębem na baczność
wiewiórka przeskakuje z gałęzi
na gałąź
prószy szczyty
brokatem w barwie oranżu
mrużę oczy, delektując się
rozćwierkanym na żywo CD
muzyka przepływa z ucha
do ucha
wypełnia myśli
i zagłębienia w strukturze czaszki
nagle, po lewej, wyłania się
dystyngowana postać sarny
przystanęła, nasłuchuje…
ja też…
ja na sportowo – rowerowo
w adidasach, spocona
i brudna, owiana kurzem
przede mną najpiękniejsza kobieta
w naturalnym futrze
o maleńkich stópkach gejszy
których kształt nie został wymuszony
bólem
narzuconej kulturowo
korekty
po chwili czmychnęła, przecinając mi
drogę
biały, jak skroń brylantu
kuper mignął w oczach
tyle ją widziałam
ruszyłam, rozdrapując mech
oponami roweru
to takie trudne – zrobić zdjęcie
damie
gdy ona nie przeczuwa, że
patrzysz
że tutaj jesteś
Komentarze (23)
Lubię las. W naszym sopockim też jest sporo zwierzyny
(głównie jednak dzików). Niestety na spacery już dawno
nie mam czasu...
Wiersz śliczny.
Wow! Z czystym sumieniem daję 6. Pozdrawiam@
Świetnie opisany obraz natury, miło czytać, pozdrawiam
ciepło.
Piękny, wciągający opis. Jakbym sama widziała ten
obrazek...
Pozdrawiam serdecznie :)
Ciekawie opisujesz:)
A to prawda że co naturalne to najpiękniejsze:)
Zajmująco.
Ostatnio widziałam sarenkę, która z drogi osiedlowej
przeskoczyła nad autem na głównej. To był zdumiewający
widok...
Pozdrawiam Marto
Wciąga ten las. Ma moc.
Uwielbiam las. Pozdrawiam :))