Lat wiele
Lat wiele już po świecie tym szarym
chodzę
Widziałem i słyszałem niejedno
Wedle nauk Twych Boże postępowałem
Do Ciebie modły swe dnia każdego
kierowałem
Lecz żadnej nie wysłuchałeś
Tylko zawsze na drodze mej kamienie i
ciernie
ustawiałeś
Walczyć kazałeś choć wiedziałeś
Że każda z walk na porażkę
skazana była od razu
A czy to nie Ty powiedziałeś
"...Proście a będzie wam dane...
...Kochajcie blizniego swego jak siebie
samego..."
I gdzie obietnic Twych sens
Skoro postępowanie takowe ból i łzy niesie
tylko
Być może ja uczniem jestem złym
I rady Twe stosować próbowałem zle
Albo Ciebie poprostu niema
Ty jesteś tylko liter zbiorem w księdze
zapisanym
Które my ludzie ułomni za wzór sobie
stawiamy
I tak chyba jest w rzeczywistości
Bo czyż ojciec mający tak wielką moc
Pozwolić by mógł
By dzieci jego cierpiały...
Komentarze (2)
Im więcej cierpienia na Ziemi, tym więcej łask w sercu
Edenu... Życzę wszystkiego dobrego.
Ten wiersz to rozmowa, a właściwie monolog podmiotu
lirycznego z Bogiem. Pod adresem Boga padają pytania o
sens życia..o dekalog...Czytając ten wiersz czuć
nutkę niepewności co do istnienia Boga jaką czuje
podmiot liryczny.Myślę że wielu ludzi szuka
odpowiedzi na te pytania...szczególnie gdy w zyciu nie
najlepiej się układa...Ciekawe refleksje przekazujesz
w tym wierszu. Godny uwagi.