Ławy mięsne
Ławy mięsne, czyli rozmyślania o
przemijaniu
Tu zawsze cielęcina świeża
Wabiła gdańskie gospodynie,
Na ladzie schab i boczek leżał
Przy szynce, czy przy wołowinie.
Po nabożeństwie z Mariackiego
Gdy wychodzili ludzie chramu,
To państwo szli do Kubickiego,
Służące zaś do Ław, do kramów.
Dziś śladu nie ma tu bazaru.
Pusta parcela, nieciekawa.
Ostatnie reszki murów starych
Porasta szara, smutna trawa.
Ruiny w centrum – skandal jest to.
Już dłużej straszyć tu nie mogą,
Więc w końcu znalazł się inwestor,
Sprowadził tu archeologów.
Ci na kwadraty podzielili
Działkę. (To taki pracy schemat.)
I fundamenty odsłonili
Budowli, których dawno nie ma.
Z boku jest namiot, a w nim łupy.
Niestety przeraźliwie mało:
Jakaś moneta, trzy skorupy,
Kafel... Nic więcej nie zostało.
No i tak sobie myślę: Boże,
Co po mnie ludzkość odziedziczy?
Urwane ucho kubka? Może
Brelok, co wisiał przy psa smyczy?
Komentarze (17)
Dobra refleksja...
Pozdrawiam.
Ciekawie, z rysem historycznym
i metaforycznym, wymownym...
zakończeniem, jeśli chodzi o smycz i breloczek, z
pewnością smycz nie jest czymś dobrym, msz...
Dobrej nocy życzę, Poecie Michale.