Leśne zmory
Leciała zmora nocą przez las,
za nią pędził rozczochrany strach.
Na rozstaju dróg wilkołak stał,
zmorze z tętnicy krew wypić chciał.
Z polany echo niosło amory i pląsy,
krzyki jęki wycia wołanie o pomsty.
Ogień się palił na skraju lasu,
diabli warzyli czarną smołę zawczasu
Ukrop Lucyfer podstępnie studził,
będzie tam wabił grzeszników ludzi.
Noc się skończyła nastał poranek,
niejedna diablica straciła wianek.
Las dniem uśpiony ucichły zmory,
nocą powrócą leśne potwory.
Komentarze (21)
Sama się przestraszyłam:) Teresko może razem w ten
las:) Pozdrawiam i ściskam:)
takimi strachami straszyła mnie moja babcia i do dnia
dzisiejszego ich się boję a ciemny las budzi we mnie
trwogę ...a dziewczyny diablice tracą cnoty i oblicze
...pozdrawiam.
póki diablice wianki tracą to jeszcze jak cię mogę,
ale jak zaczynają anioły...
czy w dzień czy w nocy
to nie ma pory
ażebym kiedy
ja bał się zmory
to wyobraźnia
więc strach nic nie da
jedynie ludzi
dziś bać się trzeba...
pozdrawiam pięknie:)
Ja zawczasu, biorę nogi za pas i opuszczam ten las.
Bardzo fajnie "nastraszyłaś"
Pozdrawiam słonecznie:)
Strach się bać :)