Letnie marzenia
Wiujący śnieg
w blasku słońca
marcowego popołudnia.
A ja już marzę
o zawrotach głowy lata.
Idąc w nocy dusznej
po ciepłym chodniku.
Wdychać ten zapach
spoconych ciał.
Pośród magii wzburzonych dźwięków.
Idąc przed siebie z zamkniętymi oczyma
z Tobą lub bez Ciebie
lub jechać autobusem przesyconym
obojętnością.
A ja jakby w ekstazie
przepełniona muzyką od stóp do czubka głowy
mej,
brudna, podeptana, sponiewierana
z naderwaną koszulą w kratę
z poczochranymi włosami
tak przejęta,
przepełniona stanem euforii.
Nie obchodzić mnie będzie
czyjeś ironiczne spojrzenie
ani to, że śmierdzę potem,
bo pachnieć będę muzyką.
W podrygach lata jeszcze się napije,
zatopie w mętnej rzeczywiości,
a oni będą całować delikatnie
moje odkryte ramiona.
I nie pozwolę na nic więcej.
Zatracę się w sobie.
Pójdę na piechotę,
gdzie nie ma płci,
tęsknoty i pożądania,
jest tylko muzyka
i jesteś Ty albo nawet Ciebie tam nie
ma.
Gdzie tylko magia
stanu ukojenia.
Komentarze (2)
Podoba mi się taka perspektywa lata ^^
Obecna pora to też nie mój klimat. Ja też lubię lato i
czekam niego z niecierpliwością. Pozdrawiam:)