Listopadowe refleksje
Wyciągają drzewa sękate gałęzie,
słońce coraz niżej i szybciej zapada
dawno pospadały kasztany, żołędzie
i jesień się snuje pod oknami blada
Nastrój mój się buja na jakiejś
huśtawce
słońce gra z chmurami chyba w chowanego
resztki liści lecą jak złote latawce
tyle we mnie dobra ile we mnie złego
,,Nie chcę ale muszę" znieść kolejną
jesień,
smutku jestem pełna jak beczka kapusty,
płótno letnich marzeń na kawałki drze się
gdy bujnej zieleni czas przeminął tłusty
Teraz tylko fikus w doniczce pozostał
i paproć zlewana wodą wciąż obficie,
gdy na dworze pusto, ponuro i ciemno
to na parapecie tętni flory życie
W pustostanie sadu skrzypi orzech stary
rozszalałym wiatrem listopad faluje
znów nam śmierć obwieścił kołowrót
sansary
za tym co odeszło morze tęsknot czuję
ujęłam w cudzysłów choć brzmiało to chyba ,,nie chcem ale muszem". Dzięki z cenne uwagi
Komentarze (7)
bardzo ładnie napisane, melodyjnie, doskonale się
czyta :-) i do tego ten cudowny klimat jesieni
wsączający sie w serce :-) brawo :-)
smutna ta jesień twoja blada nie złocista
Jesień malowana słowem urzeka .Pozdrawiam.
Potrafisz malować słowem i to do mnie przemawia.
I jeszcze brak ogonka w "wodą" w czwartej strofie.
pozdrawiam.
Bardzo ładny wiersz, świetnie się czyta. Wniosłabym
drobne poprawki: zamiast "i" w drugim wersie po
przecinku "zmrok". W czwartej strofie zamiast
"kwitnie flory życie" to "tętni flory
życie".Zlikwidowałabym "i"na początku drugiego
wersu ostatniej strofy. Nie wiem czy zwrot "Nie chcę
ale muszę" nie powinien być w cudzysłowie, jako że
dość jednoznacznie się kojarzy. Pozdrawiam.
Bardzo ładny wiersz.
Pozdrawiam:)