Z listów do Pana Boga
Dziękuję za każdy głos oddany przez Was na mój wiersz, jest jednak trochę ludzi którym podobają się moje słowa, dziękuje :)
Wśród zaklętej ciszy nocy,
W srebrnych strugach deszczu,
Mknie ulicami czarna postać.
Budzi lęk przechodniów,
Nawet latarnie gasną, kiedy je mija.
Przemierza szybkim krokiem zabłocone
drogi,
A kiedy stanie na progu lasu,
Lasu Tysiąca Poległych,
Daje się słyszeć jęk rannych,
I rozpaczliwe błaganie o pomoc…
Świst kul, szczęk metalu.
Ten człowiek zna ten las jak własny dom.
On tu kiedyś był, widział Śmierć…
Jak zabierała kolejnych jego towarzyszy,
Słyszał Jej zaproszenie do lepszego
świata,
Czuł Jej oddech na swoim karku.
I mimo to jako jedyny stał żywy wśród
drzew.
Był jak tratwa na wzburzonym morzu bólu,
I teraz po tylu latach prosi Ciebie
Panie,
By mógł ze Śmiercią spotkać się na
kawie,
I aby zechciała pójść z nim w jednym
kierunku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.