Literatura emigracyjna
Antykwariat. Na półkach stoją wielkie
dzieła.
Miały świadczyć, że jeszcze Polska nie
zginęła.
Bielatowicz, Chmielowiec, Dobek, innych
dużo.
Nikt do nich nie zagląda. Stoją i się
kurzą.
Owszem, były czytane. Niektórzy je
znają,
Ale były czytane tutaj, a nie w kraju.
Tym, co tu zaglądają nie poruszą
wspomnień,
A ci, co je czytali umrą bezpotomnie.
Komentarze (17)
Masz rację anno. Dzisiaj większość książek stoi i kurz
na nich osiada. Sprzedają się jedynie Halequiny, albo
poradniki typu "Jak ukraść pierwszy milion". Ale
jednak ci nieliczni, co czytają, mają szansę na
dotarcie do wartościowej literatury. Jeśli chodzi o
dzieła, które nigdy nie zostały wydane w kraju -
takiej szansy praktycznie nie ma. Nawet jeśli jakaś
biblioteka ma takie książki - nie wypożycza ich, a
jedynie może udostępnić w czytelni.
Tymczasem starzy emigranci wymierają, a rodziny
(czasem już nawet nie polskojęzyczne) oddają cenne
książki za grosze do zagranicznych antykwariatów, albo
wręcz na makulaturę.
dzisiaj większość książek stoi i kurz na nich osiada.