Literatura emigracyjna
Antykwariat. Na półkach stoją wielkie
dzieła.
Miały świadczyć, że jeszcze Polska nie
zginęła.
Bielatowicz, Chmielowiec, Dobek, innych
dużo.
Nikt do nich nie zagląda. Stoją i się
kurzą.
Owszem, były czytane. Niektórzy je
znają,
Ale były czytane tutaj, a nie w kraju.
Tym, co tu zaglądają nie poruszą
wspomnień,
A ci, co je czytali umrą bezpotomnie.
Komentarze (17)
Nie tak do końca ;-)
Smutna konkluzja, a poza tym niestety nie tylko z
książkami emigracyjnymi jest nie halo, sądzę, że Arek
też ma rację w swoim komentarzu.
Pozdrawiam
Jak wynika z przekazu, nie każde dzieło ma swoje pięć
minut, tylko nie wiadomo kogo za to winić.
Nie ma się co dziwić skoro Polacy pod względem
czytania książek plasują się ze swoim wynikiem poniżej
unijnej średniej.
jedni kupują by błyszczały na półkach inni... czytają
- znam takich w kraju czy poza wazne że chcą czytać
co do istnia i zmieniajacego się funkcjonowania
kultury: zdarzylo mi się odwoiedzic - lokane... -
miejsce spotkań - za stolikiem - (przy kawie -etc.) a
takze - na kocyku - w zielonej trawce - z
dzieciakami... - miejsce o ladnej nazwie -
'Posiadowka'. jako - Przebywajacy tam - przy kawie
(etc.) i bez srodkow finansowych - czekalem na powrot
kolegi, ktory zaprosil mnie tam na pogaduszkę - i
zmuszony byl do oddalenia się do swojego domu - w
drobnej ale koniecznej sprawie. - rozgladalem się -
gapiac się po scianach i po ludziach. - zarowno -
przebywajace tak ksiazki jak i ludzie -byly
rekwizytami - przeznaczonymi do istnienia - przez
bycie rekwizytam - z kultury obrazkowej - o
charakterze merkantylno uzytkowym i o istocie -
wartosciowo-finansowej- z niewielki bądz zadnym
walorem uzytkowosci w jakimkolwiek innym znaczeniu.
Panie o wysokej kulturze osobistej ( wlasnie wtakim
odniesieniu) - bardzo byly zgorszoen - kiegy z polki -
wcelach poznawczych i dla 'zabicia czasu' wzialem do
rak - wcelu obejszenia (byłem bez okularow) - wziolem
z polkie - jedna z ksiazek - ktora okazala się -
czymśnawiazujacym do czrnobialegok katalogu rzeczy o
malej warotosci - do bardzo waznej dla zaistnienia
(osobowego zaistnienia) -sprzedazy wysylkowej - albo
dowlonych mebli - ze skaldu ikei.
to uwagi... - jakby okolo wiersza i kometntarzy. - a
sam wiersz?.. - no cóz - moze i trszkę gorzkawy, ale
istotny. Moze jestam sentymentalny, a moze jakiś
zboczony - ale jednak lubie wiersze michala... - a
jako 'niedouk' - uwazam go - mowictroszkę
sentymentalnie i z ntka samoiron.. - tytuluję go -
'skarbnicą wiedzy' - gdy czytam - lub pytam o co , - a
niechce czytac obszernych opracowan lub zrodlowych
takstow- w ktorych kryją się odpowiedzi.
wiarsz bardzo dobry - i mozliwy chyba teylko dla
jednego sposrod nas. - dlatego lubię wiersze jastrza:)
Dziękuję za odwiedziny.
Marek Żak - Wiem, że książki emigracyjne trafiały do
kraju, a nawet, że były wydawane przez wydawnictwa
"bezdebitowe". Jednak - niestety - najczęściej
kryterium wyboru tytułów była polityczna, a nie
literacka wartość dzieła. Z wielkich pisarzy
emigracyjnych drogę do kultury krajowej znaleźli tylko
trzej Gombrowicz, Miłosz, i Herling-Grudziński.
Gombrowiczowi pomogła jego światowa popularność i
uparta żona, Miłoszowi - nagroda Nobla, a Herlingowi -
polityka (politycznie użyteczny był zarówno "Inny
Świat", jak i "Dziennik pisany nocą"). A inni? Choćby
ta trójka wymieniona przeze mnie w wierszu.
Niestety bogate snoby wydają forsę na obrazy. Książki
są w odwrocie. Młodzi ludzie, którzy urządzają swoje
pierwsze mieszkanie nie przewidują miejsca na książki.
Pozdrowionka :):)
Każde dzieło ma swoje 5 minut...
Pozdrawiam ciepło :)
Prawda niestety. Pozdrawiam ciepło Michale :)
Smutna kolej rzeczy...,
pozdrawiam serdecznie:)
Za komuny, będąc w Paryżu odwiedziłem polska
księgarnię i po pokazaniu paszportu, dostałem w
prezencie kilka książek historycznych i politycznych,
jakich w kraju nie drukowano. Przywiozłem je, a
kontroli nie było, potem pożyczałem znajomym, więc
czytane były.
Pozdrawiam
Prawie jak bejowe wiersze.
Pośród problemów palących
których wokół jest bez liku
mamy wzrost liczby piszących
i deficyt czytelników.
Pozdrawiam z uśmiechem:)))
Prawie jak bejowe wiersze.
Pośród problemów palących
których wokół jest bez liku
mamy wzrost liczby piszących
i deficyt czytelników.
Pozdrawiam z uśmiechem:)))
A jeszcze dodam.
Kiedyś potrzebowałam archiwalne artykuły ks. Emila
Rzeszutka"W cieniu Bazyliki". Tego nie było można
wypożyczyć, ale można było skserować. Tak czasem
robię.
Czytam, ale najczęściej wypożyczam z biblioteki
miejskiej czasem z wojewódzkiej w Olsztynie.