Lokatorka
Obudził mnie jej głos.
Po północy.
Najpierw poczułam wrzącą krew.
Zbuntowaną.
Nie chciała płynąć.
Mimo, że serce
waliło wściekle.
To chyba strach?...
Obudził mnie jej głos.
Przed świtem.
Przezwyciężając sztywność ciała
wstałam.
Przecież wiem,
że tam - nie ma nikogo.
Kiedy stanęłam w progu
w gęstej, lepkiej ciemności,
w ciszy,
usłyszałam jak płacze.
A w promieniu księżyca
zalśniły srebrne włosy
mojej Samotności.
Komentarze (4)
*
:)) +
smutna i samotna lokatorka pięknie opisane
pozdrawiam serdecznie:)
Nie wiedziałam,że można o tym nie miłym stanie pisać
tak pięknie:)
Serdecznie pozdrawiam* :)