Łzy w rozkwicie dnia
Senne marzenia
W rozkwicie dnia
Znalazły swój sens
Niebo wybaczyło
Ziemia oddaje swe uroki
Tylko ja ..
Mogłem skryć się tak daleko
Z rozdwojonym spojrzeniem
Tylko ja ..
Nie potrafię sam sobie wybaczyć
Stokroć powtarzał
Niema ciebie beze mnie
Wolałem zejść do podziemi
Ukrywać się przed jutrem
I mnożyć swoje łzy
Wylane pod jego stopy
Dlaczego tam było tak ciemno
Nikt tak nie marzył
By zejść tak głęboko do piekieł jak ja
On powtarzał ..
Ujrzysz jeszcze nie raz cierpienie
Tylko proszę ..
Nie wylewaj swoich łez
Gdy twoje dni są w rozkwicie
A jego słowa zanikały
To przez tą tajemniczość świata
Która tak często próbuje
Wedrzeć się do naszych snów
Proszę nie pozwól ..
By pragnienia sterowały twoimi rękami
Proszę nie pozwól ..
Ranić się ciemnością w tym rozkwicie
dnia
A jego słowa tak bardzo zanikały
Musiałem utracić cząstkę siebie
By usłyszeć jego słowa
Musiałem dotknąć jego dłoni
By uwierzyć w piękno istnienia
Oddaliłem się bez powrotu
On przyszedł do mnie
I powiedział ..
Nie wylewaj swoich łez
Gdy twoje dni są w rozkwicie
Komentarze (1)
Wiersz mi się bardzo podoba, ładnie napisany:)