Malinami wlazło toto...
Właśnie wróciłam z ogródka
Malinami wlazło toto
narobiło szkód jak złoto.
Jak to wygnać?
Czym okadzić?
Co mam robić, kto poradzi?
Weszło w astry i gladiole
tam poczuło Bożą wolę.
Co mu kwiaty ciemną nocą.
Połamało.
Czemu? Po co?
Kartofelki mi wrąbało
Jak przeżyję zimę całą?
Nawet marchew zahaczyło
i zeżarło
że aż miło.
Wierszem tego nie przegonię
może soli po ogonie
sypnę?
Albo to zadziobię
i dywanik zrobię sobie.
A jak mi się nie uda i jutro znowu wlezie?
Komentarze (19)
Ja to bym się zaczaiła ...złapała...i nie puściła :)
fajnie... z humorem...i bardzo zgrabnie...każdy by się
wściekł na takiego szkodnika
Swietnie; z ironią, lekko a na serio. Bo tylko ten,
kto serce w swoją działalność wkłada wie, co się
odczuwa po wizycie wandala. Wiersz niesie też treści
uniwersalne- pod maliny mozna podłożyć inne sytuacje;
a szkodnika- to jest pytanie- jak się pozbyć?
Hehe super :) a klimat-->dramatyczny. zostawiam glos.