Mamo
skrzypieniem koisz każdy nerw
zabłąkanej wśród nas ciszy
nie mnie lecz jej dotykasz
palcami gładząc drewnianą materię
nie czujesz delikatnej skóry
przemoczonych strugami policzków
nie potrafisz kredką narysować serca
za bardzo boli
skończyło się
wirowanie błyszczących kul
szukanie po ciemku klucza
ściskanie do południa poduszki
czasami potrafisz się uśmiechnąć
zauważyłam choć robisz to tak cicho
kryjesz za włosami niebieskie tafle
zeszklonym wzrokiem zdumione
nie bój się czułości
czy plusz zastąpi ciepło twojej dłoni?
Komentarze (3)
Prze pięknie napisane.
Smutne, bardzo smutne gdy Matka nie oddaje tego
ciepła, jakie powinna
Pozdrawiam
Wiersz odbieram jako poszukiwanie
matczynego ciepła w relacjach
pomiędzy Matką i Córką.
Pozdrawiam:}