Marlena
Poproszono mnie kiedyś o napisanie "wierszyka" dla żony... więc napisałam :)
zanim ją poznałem
zanim pokochałem
pierwej usłyszałem brzmienie jej
imienia
i zauroczyło
i mnie zachwyciło
ciepłem barw paletą w przepięknych
odcieniach
kiedy tak wtulona
drzemie w mych ramionach
napawa mnie weną cudownym natchnieniem
wena mnie kołysze
a ja w ciszy piszę
wiersz o mojej żonie o mojej Marlenie
Gliwice 12.04.2007 r.
Komentarze (25)
no i pięknie wyszło.
Michale, dziękuję za zaskakujące spostrzeżenie :)
O tym nie pomyślałam...
Pozdrawiam serdecznie :) B.G.
Ponoć wiersz ten miał być swego rodzaju prezentem na
rocznicę ślubu... a czy się spodobał - tego już nie
wiem. Mam tylko cichą nadzieję, że wywołał uśmiech na
twarzy żony "darczyńcy".
Pozdrawiam wszystkich dzisiejszych Komentujących i
ślicznie dziękuję za odwiedziny :) B.G
Myślę, że byłabyś dobrym mężem...
Ślicznie wyszedł Ci ten "wierszyk".
Pozdrawiam z uśmiechem, Broniu ::)
:) Ładnie.
O, Bereni - widzę, że konkurencja wyrasta dla Freda i
Bodka.
Ładnie bo ciepło.
Pięknie to brzmi -" zauroczyła i zachwyciła ciepłem
barw paletą w przepięknych odcieniach." Beztroskiego
dnia:)
A i mnie zachwycił ten uroczy wiersz...
taki lekki i rytmiczny, czytając ujrzałam śliczną
młodą kobietę tańcząca w rytmie skandowania jej
imienia przez męża... Mar...le...naaa.... Mar...
leee....naaaa.....
pozdrawiam serdecznie :)
Pięknie! Z pewnością zarówno mąż, jak i żona
zachwycili się Twoim wierszem :)
Pozdrawiam serdecznie :)