Martwi, pogrążeni. jeszcze...
odmierzam czas nakręcając go
sadomasochistycznym napędem
przesuwają się wskazówki
między prawym a lewym biciem zegara
dobry moment, aby zacząć wszystko od nowa
idziemy nierównościami życia
więc nie pytaj o miłość
tak naprawdę to mój koniec
niby na początek umierania
tak więc umieram na twoich oczach
rzucisz cień na ugory naszego ogrodu
nie ma chyba sensu dalej w to brnąć
niewerbalny orgazm
to wolę przemilczeć i tak żyjemy w słowach
z chaosu doznań pozytywna więź
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.