Miejsce, do którego wróciłem po...
uchylone okno
chłód
szarość pochmurnego dnia okrywa mnie swoim
płaszczem
mając w oczach taką melancholię
spojrzenia
słychać jak krople uderzają w blaszany
parapet
spływają w rynnach
po rynnach
tworzą zacieki na ścianach
liście topoli które są na wyciągnięcie ręki
szumią perliście
rozmawiając cicho z majowym deszczem
klatka schodowa i wiele drzwi zamkniętych
przez wieczność
przedwojenna kamienica
znowu przekroczyłem barierę czasu
tutaj kiedyś mieszkałem będąc dzieckiem -
dzisiaj nadal mieszkam
ale już bez ciała
i głosu
wiele razy ściskałem drewniane poręcze
wyrzeźbione jeszcze przez dawnych
stolarzy
teraz nie czuję oporu materii bowiem
wszystko przenikam jak wiatr
jak cząstka
co nie ma ciężaru
(Włodzimierz Zastawniak)
https://www.youtube.com/watch?v=ect1hPcSS84
Komentarze (7)
Oto wizja powrotu, która stwarza nadzieję.
Świetny, a dalej za Wandą.
...inne życie...inna wartość...tylko miejsca te
same...czy tak będziemy funkcjonować w życiu po
życiu... pozdrawiam radośnie, bo to idzie 14 luty i
Walenty już się uśmiecha
Ładny i ciekawy wiersz, tylko w pierwszej strofie
nieprawidłowo zastosowany imiesłów (mając-słychać).
Lubię mroczne tematy, a Ty Arsis swietnie to
przedstawiłeś☺
Sentymentalne powroty zdarzają się nam wszystkim. Kto
wie jak to będzie kiedy odejdziemy z tego świata.
Ciekawa refleksja.
Pozdrawiam:)
Śmierć .. nie cierpię tematyki śmiertelnie, ale twoja
wizja podoba mi się myślę że wszyscy kiedyś będziemy
przenikać jak wiatr nie czując nic...