migawki...
co teraz czuję...?
nie wiem
chce tylko żebyś wziął mnie za rękę
tak jak brałeś gdy byłam mała
i pokazywałeś świat,
wtedy nie była mi straszna baba jaga
mieszkająca w moim pokoju za szafą
ani złowiona ryba wisząca na haczyku,
wierzgająca sie w ostatnich
chwilach życia
jej obślizgła skóra, nie brzydziłam się
jej
a zapiekanki w tym barze były pyszne, to
nic, że potem wymiotowałam całą
noc
nawet las nie był taki ciemny i zimny gdy
jako robin hood strzelałam z
łuku, który mi zrobiłeś, walczyłam ze
złoczyńcami
te łzy, gdy samochód ugrzązł w błocie, tak
bardzo się tego bałam,
potrafiłeś je osuszyć...
i to uczucie gdy płynęliśmy żaglówką
zrobiona przez dziadka, ledwo
mieściłeś w niej swoje długie nogi, ale
przecież "szła jak przecinak"
chce krzyknąć tak jak wtedy na schodach
przedszkola i wiedzieć że zaraz
przybiegniesz i przytulisz zabierając
wszystkie złe duchy
ale tego ducha chyba nie przegonisz nawet
swoim silnym uściskiem
...twoją córeczkę już nie w poplamionej
spódniczce i nie z warkoczykami
zakończonymi kokardami...
pamiętasz jak kiedyś zapytałam "dlaczego
mnie tak nienawidzisz?"
nie wiedziałam co mówię...
dla Ciebie Tato
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.