Miłości strach ...
Tyle się ludzie trudzą, żeby stworzyć coś doskonałego i morze łez upłynie nim się rzeczywiście to uda.
Ile na Ziemi pięknych kwiatów rośnie
Co wodzą nas swym zapachem bezlitośnie
A my w nich brodzimy skuszeni miodem
I nektar spijamy podziwiając tę urodę
Tak leżąc na owej polanie gwiazdy
Widać dosyć wyraźnie i chyba każdy
Chciałby wtedy po prostu zapytać czy
Polatać z nimi może i w mleczną drogę
wiosło wbić
Muzykę również można usłyszeć zieloną
Zrozumieć rytm serca swego podzielony
Dać wiarę myślom wzbijającym się wysoko
I mieszającym się z dymem, który
wydzielamy
Dotykając wreszcie jej niewinny strach
Miłości, która ją kiedyś zraniła
Pomyślimy, że to jednak nie jest krach
Że w jakimś celu nas matka zrodziła
Uśmiechem swym szczerym zamykam te rany
I słońce wychodzi zza chmur poszarpanych
A Ona wyciera na zawsze krwawe łzy
I postanawia, że tylko szczęśliwa chce
być
Że już na zawsze wyrzeknie się cierni
Które ją piły w otwartości kręgi
I że nie pomni o tym co się stało
Co jej trzy lata życia na zawsze zabrało
Dla pewnej nieznajomej kobiety pisany, może nie dla, ale z myślą o. Tak nawiasem czytałem ostatnio, że jestem nr 6 w NUMEROLOGII - nie wierzę w to, ale fajnie jest poczytać jak to się cholernie zgadza ... suma mojej daty urodzenia to 33 - ludzie tacy to WYBRAŃCY BOGÓW!!! :))) oby, oby :P:P:P
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.