Mimowolność
Swego męża kochała całkiem wyjątkowo.
Kiedy o tym mówiła, wierzyłem jej,
prawie.
Me pieszczoty chłonęła chętnie i
ciekawie,
Ale tak mimo woli, jakby przypadkowo.
Nasze kochanie było niewypowiedziane,
Snuło się miesiącami, jakby w drugim
planie.
Nie dające przewidzieć, co jutro się
stanie,
Jakby niespodziewanie nieoczekiwane.
Zjawiło się z niczego, z zadumy
jesiennej,
Z dotyku chłodnych dłoni, któregoś
wieczora
I umknęło niechcący, jakiejś nocy
ciemnej,
Z wyznaniem, do jakiego była tak
nieskora,
Wypieszczonym szeptami, jak z fantazji
sennej,
Choć zaraz na rozstanie miała nadejść
pora.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.