Mogło być pięknie...
Długo zastanawiała się nad kupnem
materiału.
Co do wyboru koloru wątpliwości nie miała,
żaden inny nie wchodził w rachubę, musiał
być jej ulubiony.
Z wykrojem fasonu poszło dosyć gładko,
lecz
bez fastrygi nie było łatwo zszyć dwa
brzegi
aksamitu, choć był w dotyku miękki i
gładki.
Na nitce pojawił się supełek; czas uciekał
a ona z uporem kilkakrotnie próbowała
wbić
ostrze szpileczki w jego środek. Czas
uciekał
ale cierpliwość się opłaciła; była z
siebie
dumna, że sama uszyła wymarzoną sukienkę
i tego wieczora wystąpiła w niej na
balu...
Serce zabiło mocniej, regularne wydatne
usta
ułożyły się do uśmiechu, gdy podczas
wolnego
tańca, partner szeptał do ucha czułe
słówka;
że wyglądała cudnie w amarantowej
kloszowanej
sukience.
Zamierzała przetańczyć całą noc, nie
bacząc
na to co przyniesie poranek...
Senne marzenie prysnęło niczym bańka
mydlana,
tuż przed świtaniem.
youtube.com/watch?v=Vt2YIpZWBqA
Komentarze (91)
Ciekawy. Lubię czerwień, więc mnie zatrzymała.
Pozdrawiam serdecznie :)