* (mój dom jest tam...)
mój dom jest tam
gdzie pióropusze traw
tulą robactwo
skąd wyrastają omdlewające
zapachem konwalie
trujące dla niewtajemniczonych
gdzie naiwny Chiron
otwiera drzwi
a kolesie centaury
podsłuchują pod ścianami
skąd tryskają korki win
i innych trunków Dionizosa
gdzie nieśmiertelność dręczona bólem
wybiera śmierć
tam jest mój dom
telewizor – księżyc większy ode mnie
opowiada mi jak mam żyć
i co zrobić z surowego mięsa
posłucham, mam nożyczki
i upolowanego wczoraj jelenia
a nawet
kawał ciepłego parującego wiersza
Komentarze (18)
Bardzo ciekawy i wymowny wiersz.
Pozdrawiam.
równie dobry co puenta a ta niesamowita i zaskakująca
świetny pozdrówiam
Podoba.
bardzo!
Zabrakło słow by komentować Powiem tylko świetny !
Pozdrawiam Marto bardzo serdecznie :)
Twoje wiersz są niezwykłe, ale i pełne bólu Marto...
Serdeczności ślę i życzę radości,
wiosna ku temu sprzyja:)
Ciekawny wymowny wiersz:)pozdrawiam cieplutko:)
Super wiersz
Pozdrawiam
Ciekawy.Pozdrawiam.
Jesteś jednym z lepszych autorów publikujący na beju
Świetny wiersz :-)
Wiktorze, podzielę się z przyjemnością! ale mięcho dla
mnie, i krew spływająca po przegubach, dam Ci poroże:)
Ja powiem trochę jak Agrafka: ten JEST zanakomity -
nawet jak na Ciebie. Komentarza Agraki trochę nie
rozumiem. - Ach - kumam! - jeleń! Eureka.Czy pozwolisz
Marto (to moja becczelność), ze zjemy go razem! - tak!
na surowo. - I będzie temat! - niech zyje wiersz.
czytalem zwielką uwaga i zaciekawieniem. zaskakiwał
miejscami - skojarzeniem i obserwacją.
Pozdrawiam:)
Ten jest wyjątkowy nawet jak na Ciebie. Zapach
konwalii omdlewający.
Jeleń sam podkłada łeb, możesz go zjeść nawet na
surowo. Uwielbiam :)
Wymowny wiersz pozdrawiam;)
wyrazista estetyka