Mój pejzaż jeziora
Wiatr przebiega po jeziora tafli
Zakłócając spokój garbami fal
Pożółkły listek w tratwę się bawi
Z przybrzeżnego drzewa nareszcie spadł
Ponury księżyc widzi w zwierciadle
Okrągłą trupiość swego oblicza
Obraz przesłania mdła chmura nagle
Wtedy się dzieje rzecz tajemnicza
Zaledwie kilka kroków od brzegu
Mgliste sylwetki czynią swe harce
Zapomniały o wszystkim w swym biegu
I wyprawiają najdziksze tańce
Wrzeszczą okrutnie przy tym zawzięcie
Od krzyku zamiera dokoła świat
Trwa to krócej niż oka mrugnięcie
Już czarną mdłą chmurę przegonił wiatr
I tylko księżyc mocno zdziwiony
Pyta się ciągle okolicznych drzew
"Co to się działo gdym był zasłoniony?
Słyszałem wyraźnie wisielczy śmiech"
Odpowiadają mu drzewa szumem
Z którego zrozumieć nic nie da się
Ja księżycowi wyjaśnić umiem
Lecz księżyc niestety nie pyta mnie
Komentarze (2)
Brawo moje klimaty (-:Jest śliczny a zwłaszcza te
słowa"I tylko księżyc mocno zdziwiony
Pyta się ciągle okolicznych drzew
"Co to się działo gdym był zasłoniony?
Słyszałem wyraźnie wisielczy śmiech" Zresztą cały
wiersz jest wypełniony odpowiednim klimatem więc
oddaję na niego swój głos.
dobry wiersz >pieknie potrafisz opisac słowami :)
Pozdrawiam