Mójtyś lesie
Mojtyś lesie, mój jedyny
parujący lepkim kwieciem
Ja nie szukam w tobie winy
żeś zagościł obcych w lecie
Cóż ci winni, że w około
cierpią świata własne dole
Ja nie szukam w tobie winy
ty żeś skrą w tym łez padole
Wątłe brzozy śnieżną korą
naprawiają ludzkie dusze
Tęgie świerki igłą sporą
przebijają ich katusze
Lenne trawy szeleszczące
są dywanem dla łez spadu
Krzewy bzów okalające
wypachniły w nich garść ładu
Jest mi smutno, ty mój lesie
że nie sam jam twym kochaniem
Ale może mi przyniesiesz
więcej pieszczot tym wołaniem
Mojtyś lesie, mój jedyny
parujący lepkim kwieciem
Ja cię kocham jak nikt inny
na calutkim Boga świecie
Komentarze (6)
Ładny wiersz.Las to taki dar natury,który za miłość
potrafi się odwdzięczyć pięknym zapachem,szumem i
cieniem w upale.
Ładnie wyrażona miłość do lasu. Dziwi mnie ten łączny
zapis słów "Mój tyś", ale może to celowy zabieg, jak
wypowiadanie jednym tchem. Miłego wieczoru.
+++
Pięknie malujesz słowem. Serdecznie pozdrawiam
Plusik zostawię na później, jakby zechciał autor coś
zmienić, to plusikiem to się uwidacznia. Pozdrawiam :)
Uwielbiam las, lubię jak wirują ,,wokoło,, liście
spadające z drzew. Nie bardzo rozumiem tylko tytuł,
chyba, że to celowy zabieg. Pozdrawiam :0