monotonia barw
wstać z odwiecznego snu przebudzić się z odrętwienia przetrszeć oczy knykciami wypić poranną kawę ubrać kurtkę wyjść z domu po kilku godzinach wrócić zjeść obiad poczytać książkę przeżywać martwe życie bohaterów seriali zrobić sobie kolację pomodlić się i wejść znowu do łóżka
każdy dzień jest taki samy
nie ma w nim nic niezwykłego
otaczają mnie kolory
mej odwiecznej monotonii
żółte są ściany w mojej sypialni
brązowe szafki na dole w jadalni
zielona trawa w ogródku przed domem
błękitne niebo nad moim czołem
białe są pasy na przejściu dla pieszych
szare są ściany bloków sąsiednich
tylko jednego koloru nie rozpoznaje
i tylko to trzyma mnie przy życiu
w stawie tę barwę kiedyś ujrzałem
w mej duszy martym odbiciu...
... czemu nie możemy wymyślić sobie jakiegoś koloru który jeszcze nie istnieje, takiego którego nie da się otrzymać z tych nam znanych?... .... a swoją drogą czy marzenia niewidomych są kolorowe?...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.