Mort
Rozebrałaś mnie do naga
Z moich małych tajemnic
Kroplami jeszcze gorącej krwi
Próbowałaś się nasycić
Delikatnie oddzielałaś skórę
Od białych kości…
Pamiętam twoją złość
Gdy mocniej szarpnęłaś
I rozerwałaś żyły
Nie wiedziałaś co zrobić
Z rakiem mojej prostaty -
- Tak bardzo ci się spodobał
Że chciałaś go ukryć w sobie
Patrzyłaś na moje oczy
Mówiąc że zawsze chciałaś
Być chirurgiem…
Płakałaś że zamiast skalpela
Dali ci zardzewiałą kosę
Ale palce posłużyły ci za ostrze
Z mistrzowską precyzja
Dodałaś mi piękności
A ja ci animuszu do dalszej pracy
Czułem twój zimny oddech
Gdy klęknęłaś nade mną
I rozkładałaś na czynniki pierwsze
Moją tożsamość
Szeptałaś mi do ucha nic się nie bój
Potem z uśmiechem wstałaś
I powiedziałaś że ofiara spełniona…
Zapomniałaś o profanacji mojej duszy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.