Morze
szarość zmierzchu koi ból
mgła rozmywająca kontury
ucisza wysiłki oczu i twarzy
jakby ktoś położył zimny lód
na rozpaloną gładź wody
zapalił lont i uciekł, a lont zgasł
i morze się zatopiło
a kontury masztów, ptaków, ciosów
znikły przykryte łanem zbóż
zygzaki rybitw unoszące się z krzykiem
po drabinie z miedzi
łuski na niebie
pogoń słońca za słońcem
morze
przelewanie się wody
autor
Belamonte
Dodano: 2009-06-05 13:00:32
Ten wiersz przeczytano 770 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
jak naczynia polączone gdy coś znika pojawia się gdzie
indziej Zachowanie równowagi Ten co podpalił i tak to
będzie robił Dobry zaciekawia i dobra obserwacja +
"nacieramy i wycofujemy się.zdobywamy i odstepujemy od
murów.widzimy świat w nowym świetle"hmmm...czy dlugi
tekst czy też krótki to i tak wychodzi Ci
genialnie....pozdrawiam