Mrok egzystencji
Toniesz wolno w nurcie rzeki przemijania,
bezwzględny czas niszczy bezpowrotnie
ciało.
Słyszysz jak w pamięci kruki wspomnień
krzyczą,
tłukąc się o pręty woliery istnienia.
Uparty ból duszy miesza w wydarzeniach.
Patrząc na wyklętą ciemność martwej nocy,
co konając krzyczy o nicości losu,
wiesz że w próżnię trafia treść każdej
modlitwy.
W samotnym cierpieniu, w dół po ostrzu
brzytwy
strumieniem popłynął cały bezsens trwania.
Zamiera tęsknota za płomieniem życia,
stając się przeszłością zanim wzeszło
słońce.
Na posadzkę bryzga jestestwo gorące
i z wolna zanika sen o wiecznym trwaniu.
Więdną poczerniałe konary pamięci,
za ten grzech jest karą klątwa
zapomnienia.
Nie możesz już dźwigać tego brzemienia,
co w czeluściach mroku bez przerwy się
błąka.
Więc bez przebaczenia w nieistnieniu
znikniesz
sensu racji bytu nie poznawszy nigdy.
Argo.
Komentarze (4)
Dobry, mocny wiersz, ale msz
sens bytu zawsze można odnaleźć,
tak sądzę, choć może peel/ka
ma z tym problem.
Pozdrawiam
Mocny, na długo się zatrzymałam...
a kompozycja bez zarzutu
cóż odpowiedzieć
Jeżeli
"wiesz że w próżnię trafia treść każdej modlitwy."
to to albo źle się modlimy, albo co najbardziej
prawdopodobne
Bóg wypróbowuje naszą determinację (lub jej brak) aby
potem oddać hołd dla "Wielkiej wiary"
https://www.liturgia.pl/Spotkanie-z-kobieta-kananejska
-rozterka-Jezusa/
Matka Teresa z Kalkuty też miała ciemne noce- braku
reakcji Boga
a po drugie dla Nikodema z prawej strony krzyża
wystarczyło:
...wspomnij na mnie kiedy będziesz w Raju...